Saura (6/17): Zablokować parlament

W kolejnych wpisach szerzej wyjaśnię kilka spraw, które powinny choć częściowo wypełnić brakujące luki. Na szczególne omówienie zasługuje udział (bądź niestety obecnie jego brak) Szyitów w rewolucji, ale to niestety musi jeszcze zaczekać. Tym bardziej, że na dniach ruszamy na szyickie południe kraju. Osoby orientujące się w realiach bliskowschodnich niech mają teraz na uwadze, że nie pomijam i nie ignoruję tematu – wręcz przeciwnie, chcę do niego podejść znacznie poważniej.

Jako, że jestem poważnym dziennikarzem po nocy spędzonej w opłaconym przez redakcję hotelu… nie, czekaj… po nocy spędzonej w górnej, nieczynnej części dworca autobusowego obsługującego głównie ruch do Syrii udajemy się z samego rana w kierunku pobliskiego Downtown gdzie znajduje się między innymi gabinet ministrów (premier) i parlament. Oba wspomniane budynki są od początku rewolucji odcięte kordonami policji, wojska i rozwiniętymi wieloma metrami (kilometrami?) drutu kolczastego. Z okazji dzisiejszych obrad organy siłowe dodatkowo zablokowały dostęp do jeszcze kilku okolicznych dróg.

Ale cóż się stało, że akurat te obrady stały się takie ważne? Ano tutejsi politycy stwierdzili, że świetnym pomysłem będzie przegłosowanie, także samym sobie, amnestii. Niby amnestia ma mieć w założeniach pewne wykluczenia, ale są one na tyle mgliste, że w praktyce nie będzie stanowiło żadnego problemu aby wszystkich „zainteresowanych” w parlamencie „oczyścić” z zarzutów o korupcję. Dodatkowo w tle jest sprawa produkcji i handlu narkotykami – to się tyczy głównie Szyitów z dolina Beka – i o ile sam Hezbollah (co ważne jest w rządzie – w kolejnym wpisie przedstawię pokrótce scenę polityczną Libanu) raczej bezpośrednio nie angażuje się w takie sprawy (w końcu mimo pewnej ewolucji nadal jest partią o profilu fundamentalistycznym więc tak nie bardzo maczać palce tam gdzie Allah zabrania) to z czysto pragmatycznego punktu widzenia (a tego im odmówić nie można) musi jakoś dogadywać się z lokalnymi watażkami będącymi ich braćmi w wierze. Tak czy siak ludzie próbują różnymi środkami nie dopuścić do przegłosowania tejże ustawy.

Byliśmy na miejscu około 8 rano, już wtedy protestujących było na tyle dużo aby utworzyć łańcuchy ludzkie przy większości wjazdów. Głównych wejść gdzie przygotowane było miejsce na przejazd aut było dosłownie może trzy, może góra cztery; pobocznych gdzie tylko pieszy mógłby się prześliznąć, na moje oko, jakoś kilkanaście. Koordynacja między protestującymi odbywała się za pomocą WhatsAppa gdzie na bieżąco uczestnicy informowali się o bieżącej sytuacji – a, że przejście całego obszaru wokoło zajmowało spokojnie ponad pół godziny to kooperacja na wzór trwających protestów w Hong Kongu (którymi mam wrażenie częściowo inspirują się Libańczycy) była całkiem skuteczna. Jeśli gdzieś brakowało ludzi to natychmiastowo kolejne grupki przedzierały się wspomóc słabsze ogniwa. Więc poruszając się wzdłuż strefy można było non stop natrafiać na przemierzających z jednej do drugiej blokady ludzi. Poza tym w miarę trwania dołączali kolejni.

Natomiast kluczowe w tym wszystkim nie jest to jak to wszystko wyglądało – to możecie zobaczyć spokojnie na filmikach, ale przedstawienie jaki stosunek do społeczeństwa ma rządząca nim od przeszło trzech dekad (tj. zakończenia wojny domowej) klasa polityczna w Libanie. Ogarnijcie. Po nagłym społecznym wybuchu z pierwszych dni przez cały kolejny miesiąc trwa pewna forma pełzającej rewolucji (skąd tak, a nie inaczej i jakie są przejściowe i ostateczne cele także w innym wpisie), obywatele każdego dnia dają o sobie przypomnieć o czym skrupulatnie relacjonują lokalne media będące praktycznie wszędzie gdzie się cokolwiek dzieje, jednym z głównych postulatów jest, jakby groteskowo to nie brzmiało, zwrócenie przez polityków skradzionych pieniędzy (symboliczne 800 miliardów dolarów) i co robią owi deputowani? Chcą przegłosować sobie prawo legalizujące ich dotychczasowy rozbój na Libanie. Idziemy dalej.

Ludzie masowo wychodzą zablokować dostęp do parlamentu. Zaczyna się gra w odliczanie – mamy 128 posłów, wymagane kworum to 50% (64), 58 z nich w efekcie tego co się dzieje ogłasza bojkot (głównie opozycja, ale też sunnicka partia niedawnego premiera Saada Haririego; to oczywiście forma pragmatycznej zagrywki, nie doszukiwałbym się po politykach refleksji co do ich przeszłej niezbyt legalnej aktywności; poza tym pamiętajcie, że od kilkunastu lat opozycja ma zagwarantowaną część stanowisk ministerialnych więc każdy rząd jest rządem jedności narodowej, i dalej, więc opozycja, w przeciwieństwa do chociażby naszego państwa, też ma szerokie możliwości rozkradania) – nietrudno policzyć – jeśli zabraknie chociaż 7 posłów nie będzie mogło odbyć się głosowanie. I mimo to w takiej sytuacji politycy zaczynają zabawę w zmodyfikowaną grę w kotka i myszkę… po mieście jeżdżą sobie konwoje (bo każdy deputowany przecież musi wjechać z całą świtą – to nie Skandynawia, żadnych rowerków) próbując wjechać to tu, to tam za każdym razem natrafiając na coraz to bardziej zdeterminowany tłum. Okej, oczywiście nie 70 konwojów, ale kilka całą pewnością kręciło się. Tutaj warto nadmienić, że do parlamentu prześliznął się jeden z czołowych posłów Hezbollahu – jak to zrobił? Ano wszedł sobie wcześnie kiedy jeszcze nie było zbyt wielu osób. Oni to są cwani, prawda?

Poza tym zasadniczo było relatywnie spokojnie. Poza jednym incydentem, który nas ominął o dosłownie kilka minut. Mały konwój nieznanego parlamentarzysty dał po garach i próbował najzwyczajniej w świecie staranować tłum raniąc kilka osób. Gdy to się nie do końca udało ludzie rzucili się wściekli na auta i wtedy padły strzały… na szczęście w powietrze, ale co w tym najciekawsze, padły z wewnątrz auta – kierowca przestrzelił przednią szybę. Łapiecie dalej tę tragikomedię? Polityk, Twój reprezentant, osobiście, fizycznie dokonuje takich rzeczy aby po wszystkim uciec jak ostatni tchórz. Rzecz jasna winny nie przyznaje się do tego – jak wyżej nie wiadomo kto był antybohaterem tej całej historii.

Po kilku godzinach ulicznych ganianek chwilę po południu dociera informacja, że jednak obie zaplanowane sesje zostają unieważnione z powodu braku odpowiedniej liczby posłów. Więc z jednej strony ta cała przerysowana otoczka (a takich „otoczek” w Libanie jest co nie miara), a z drugiej skrupulatne dotrzymywanie konstytucyjnych reguł. Nie zapominajcie, że to nie oznacza, że parlamentarzyści uznali, że pora odpuścić. Oj nie, kolejna runda przed nami.

Gdy już było jasno, że tego dnia nic więcej nie wydarzy się policja zaczęła rozcinać więzy drutu kolczastego i „saurzyści” (mogę tak spolszczyć?) z różnych stron ponownie mogli się zjednoczyć. To tyle, niby niewiele, a chyba całkiem sporo mówi o tym małym kraju.

Warto przy okazji zdjęć zwrócić uwagę, że faktycznie kobiety stanowią około, może nawet ponad, połowy z uczestników. Są aktywne, często przewodzą okrzykom, wszędzie jest ich pełno. Jest też drugie dno czyli to iż wystawianie ich na pierwszą linię jest po to aby zminimalizować ryzyko konfrontacji ze służbami. Natomiast osobiście uważam, że można raczej przyjąć ich oddolny charakter i naturalność w podejmowaniu takich decyzji przez kobiety. Sam aspekt emancypacji i bliskowschodniego feminizmu (oddzielam go grubą kreską od zachodnio-europejskiego) towarzyszy tej rewolucji od samego początku. Podobnie jak depenalizacja homoseksualizmu. Są to oczywiście drugorzędne, bądź nawet trzeciorzędne kwestie w obliczu zapaści ekonomicznej państwa natomiast mogą odbić swoje trwałe piętno w społeczeństwie katalizując dalsze zmiany także w tych aspektach. Aczkolwiek ja sam się tym nie będę zajmował – zachodnie media uwielbiają te tematy więc powinniście bez większego trudu, jeśli kogoś to interesuje, znaleźć coś godnego uwagi.

Na jednym ze zdjęć widzicie dziennikarkę telewizyjną Orange TV, która zmaga się z zagłuszającymi ją i przeszkadzającymi uczestnikami blokad. Jest to telewizja powiązana z Wolnym Ruchem Patriotycznym (prezydenta Michela Aouna), stacja ponoć mocno stronnicza, od samego początku insynuująca, że protestujący są opłacani, że ćpają, że Ameryka… jak widać, każdy czerpie co mu wygodne z dorobku Euromajdanu…